Witam Was kochane! Dawno nie pisałam wpisu od siebie. Chciałam poruszyć dziś temat przeżycia czy też celebrowania Świąt rodziców po stracie swoich dzieci. Powinnam ten wpis umieścić może wcześniej, ale same wiecie jakie niespodzianki mi się przytrafiły przed Świętami co uniemożliwiły mi trochę funkcjonowanie. Wiadomo, że każdy szuka sposobu na siebie i na swoje świętowanie. Inni mają potrzebę ucieczki od reszty rodziny, drudzy wręcz przeciwnie chcą zostać otoczeni opieką w gronie najbliższych. Ja napiszę o tym jak to wygląda u mnie. Wydawać by się mogło, że Święta te będą przedstawione w świetle smutku, no bo jak się cieszyć gdy masz świadomość tego właśnie, ile Twoje dzieciątko miałoby lat w chwili obecnej a tak naprawdę go nie ma i pozostaje Ci tylko wyobraźnia i puste miejsce zaraz obok Twojego partnera. W moim wypadku najgorsze były pierwsze Święta zaraz po śmierci Miłosza. Planowaliśmy wtedy na nie jego chrzest. Przepłakałam wtedy każdy wieczór. Nie docierało to do mnie, że z